Zimowisko 2020 w Małym Cichem
Zimowisko – Małe Ciche 2020
+JMJ
Kolejny raz miałam możliwość wyjazdu na parafialne zimowisko wraz dziećmi, młodzieżą i rodzinami. Jaki był ten czas dla mnie?
Dla siostry zakonnej takie wyjazdy są zdecydowanie inne niż klasztorna codzienna rzeczywistość. Choć tym razem czułam się jak za zakonną klauzurą. Pokój, w którym mieszkałam był ukryty na poddaszu, gdzie było bardzo cicho i dyskretnie. Jednak tam spędzałam niewiele czasu. W czasie takich wyjazdów moja wspólnota staje się bardziej liczna, niż ta, z którą żyję na co dzień. W klasztorze we wspólnocie mam 4 siostry, na zimowisku było nas tym razem aż 80 osób. Razem uczestniczyliśmy w Eucharystii, rozważaliśmy Słowo Boże, modliliśmy się, jedliśmy posiłki, jeździliśmy na nartach i spędzaliśmy czas na wspólnych rozmowach.
Ten czas pozwolił mi jeszcze raz dostrzec wyzwania, przed którymi staje niejednokrotnie wiele rodzin, ich obawy i niepokoje. Dlatego tak ważna dla rodzin, młodzieży i dzieci jest wspólnota Kościoła, w którym mają oparcie i czują, że jest to bezpieczne miejsce. Każdy z nas bardzo potrzebuje czytelnych świadków oddanych Bogu, przede wszystkim kapłanów i sióstr zakonnych, ale też osób świeckich, których autentyczne świadectwo wierności Bogu, pociąga innych. Taki wyjazd z pewnością był czasem sprzyjającym budowaniu wspólnoty i poznawaniu się oraz doświadczeniem, że w Kościele możemy liczyć jeden na drugiego.
Jako siostra na takich wyjazdach czuję się trochę jako mama, która ma pod opieką niemałą gromadkę dzieci. Trzeba nieraz zmierzyć temperaturę, podać lek, wysłuchać skargi, pocieszyć, bo łzy się leją, itp. Czasem też trzeba upomnieć, żeby zadbały o porządek w pokojach, zwrócić uwagę i przeprowadzić niełatwą rozmowę.
Cieszę się, że kolejny raz miałam okazję być, tworzyć i ubogacać się piękną wspólnotą wyjazdową oraz posługiwać na miarę swoich możliwości. Ufam, że ten czas zaowocuje w sercach uczestników i może będzie przyczynkiem do dalszego zaangażowania się w relację z Bogiem i w życie Kościoła.
Dziękuję wszystkim za życzliwość, wsparcie i dobre słowo, a nade wszystko za modlitwę. Święta Rodzino, bądź zawsze z nami i króluj na zawsze we wszystkich sercach!
siostra Magdalena Ajdys
Wyjazd rozpoczęliśmy od porannej Mszy świętej w kościele. Po Mszy zaczęliśmy pakować swoje bagaże do autokaru i żegnać się z rodzinami. Podróż autokarem przebiegała spokojnie i bez problemów. Po przybyciu na miejsce zaczęliśmy od rozlokowania się w swoich pokojach i zaniesienia tam bagaży. Potem poszliśmy na obiadokolację i od razu po zjedzeniu posiłku zaczęliśmy wypożyczać sprzęt narciarski. Było to o tyle wygodne, że bez konieczności przebierania się, prosto ze stołówki mogliśmy pójść i wypożyczyć sprzęt, ponieważ wypożyczalnia była za ścianą.
Każdy dzień zaczynaliśmy od modlitwy porannej z naszymi dzienniczkami, które zostały przygotowane przed wyjazdem przez służbę liturgiczną oraz ks. Pawła. Przed wyjazdem były też przygotowane śpiewniki, które służyły nam do ćwiczenia różnych pieśni. Potem jedliśmy śniadanie i szliśmy na stok, który był oddalony od ośrodka
o kilkaset metrów.
Pierwsze dni na stoku wyglądały tak, że zbieraliśmy się przy wyjściu o 8:45 przebrani w stroje narciarskie i wraz ze sprzętem szliśmy na stok i rozpoczynaliśmy jazdę. Jeździliśmy od 9 do 12 i potem udawaliśmy się do ośrodka, aby się przebrać i szliśmy na mszę do kościoła, który był obok miejsca zakwaterowania. Bezpośrednio po mszy udawaliśmy się na obiad. Po posiłku mieliśmy czas wolny na odpoczynek i potem szliśmy na stok na popołudniową jazdę.
Z kolei w środę pojechaliśmy na termy „Gorący Potok” i bawiliśmy się tam przez dwie i pół godziny. Zabawa była fajna i bardzo udana. Do ośrodka wróciliśmy około godziny 14.00. Po obiedzie i odpoczynku wyszliśmy na stok jeździć na nartach.
Do ośrodka wróciliśmy na kolację.
Czwartek rozpoczęliśmy jak każdy inny dzień od modlitwy porannej potem śniadanie i wyszliśmy na stok jeździć na nartach. Potem wróciliśmy do ośrodka na obiad. Po posileniu się mieliśmy czas wolny i wyszliśmy na popołudniową jazdę na nartach. Tego dnia mieliśmy Mszę Świętą z parafianami. Był to zarazem ostatni dzień jazdy na nartach, przez co wiele osób było smutnych, ale tak niestety musiało być.
Piątkowy poranek wyglądał tak samo jak poranki w inne dni. Poranna modlitwa i śniadanie. Potem poszliśmy na wycieczkę do Sanktuarium Maryjnego na Wiktorówkach, gdzie była odprawiona Msza Święta.
Droga do Sanktuarium była bardzo fajna i udana, aczkolwiek trochę trudna ze względu na dużo śniegu i oblodzoną trasę w kilku miejscach. Mimo to nawet najmłodsi dali sobie świetnie radę. Nikt nie zrezygnował i dzielnie maszerował i szczęśliwie dotarł do celu. Po odprawionej Mszy dla chętnych był bonus w postaci wycieczki na Rusinową Polanę. Część poszła, a druga część powróciła do ośrodka. Widoki były naprawdę fajne mimo dużej zamieci śnieżnej i silnego wiatru. Ten kto poszedł nie żałował tylko był bardzo zadowolony.
Zarówno droga do Sanktuarium jak i na Rusinową Polanę to nie tylko zwykły marsz. Wiele osób bawiło się śniegiem w postaci rzucania się śnieżkami czy też wskakiwania w zaspy śniegu co było bardzo dużą frajdą.
Po obiedzie był czas wolny, który poświęciliśmy na pakowanie, sprzątanie pokoi oraz ćwiczenie scenek z życia Pana Jezusa. Po kolacji spotkaliśmy się o na podsumowaniu całego wyjazdu. Były podziękowania, rozstrzygnięcia konkursów oraz odgrywanie scenek, które były naprawdę ciekawe. Wieczór zakończyliśmy modlitwą i udaliśmy się na odpoczynek.
Poranek sobotni rozpoczęliśmy modlitwy porannej oraz Mszy Świętej. Po śniadaniu wyjechaliśmy w drogę powrotną. Podróż przebiegała bez jakichkolwiek problemów z kilkoma postojami na rozprostowanie nóg oraz inne potrzeby. W Aninie byliśmy po godzinie 19 i przywitaliśmy się ze swoimi rodzinami i udaliśmy się do swoich domów. Każdy wrócił cały i zdrowy bez urazów narciarskich.
Podsumowując, wyjazd zaliczam do jak najbardziej udanych. Zarówno zakwaterowanie, jak i posiłki były na wysokim poziomie. Pani Gospodyni była bardzo miła i sympatyczna. Dziękuję Księdzu Pawłowi za zaufanie mi i powierzenie kolejny raz z rzędu roli wychowawcy na wypoczynku oraz Siostrze Magdzie za pomoc w różnych rzeczach. Podziękowania należą się też Michałowi Gryzińskiemu oraz Marcinowi Makówka za uczenie jazdy na nartach początkujących. Dziękuję też za wszystkie miłe słowa skierowane w moją stronę od wielu osób. Połączenie wypoczynku z modlitwą to bardzo dobry i trafiony pomysł. Liczymy na więcej takich wyjazdów i jak najbardziej zapraszamy innych, którzy się wahali czy wysłać swoje dzieci na taki wyjazd.
Łukasz Dobrowolski
Wyjazd na ferie zimowe do Małego Cichego, jest potwierdzeniem, że Bóg wysłuchuje każdej naszej modlitwy. Równo rok temu pragnęliśmy z mężem i dwójką naszych dzieci wyjechać na odpoczynek, gdzie na pierwszym miejscu będzie Pan Bóg. Chcieliśmy spędzić czas w pięknym miejscu, gdzie oprócz wypoczynku i przyjemności będzie także modlitwa , Eucharystia, spotkanie z wartościowymi ludźmi, którzy tak jak my pragną podążać za Panem Bogiem. Na tym wyjeździe Bóg nam to wszystko ofiarował. A jak Bóg daje to daje z dużym rozmachem, dlatego podczas ferii otrzymaliśmy więcej niż mogliśmy zapragnąć. Nasz pokój wychodził na cudowny widok z góralskim kościołkiem, codziennie byliśmy na Mszy świętej, słuchaliśmy wspaniałych kazań ks. Pawła , które trafiały do nas w samo serce, do tego piękne widoki, pyszne jedzenie. Ale oprócz tego, jeszcze coś więcej otrzymaliśmy – bliżej poznaliśmy Pana Boga….
W dniu przyjazdu ks. Paweł rozdał nam książeczki ,,Siedem dni w szkole Jezusa”, gdzie na każdy dzień wpisane było słowo Boże, następnie pozostawione miejsce na nasze rozważania, postanowienia na dany dzień i podsumowanie dnia. Już w pierwszym słowie, które czytaliśmy uderzyło w nas zdanie: ,,Pośród Was stoi Ten, którego wy nie znacie”. Jakże to było prawdziwe i szczere, ponieważ zanim przyjechaliśmy na ferie myśleliśmy z mężem, że Bóg ma dosyć naszych upadków, grzechów, słabości i sądziliśmy, że bardzo oddalamy się od niego.
Nic bardziej mylnego! Przez kolejne dni pobytu w tym pięknym miejscu Bóg pokazał nam jaki jest cudowny, miłosierny i pełny miłości i jak bardzo nas kocha. Każdy dzień obfitował w bliższe poznanie naszego kochanego Taty, a łaską jest też to, że razem z mężem otworzyliśmy się na wszystko, co otrzymywaliśmy danego dnia. Bóg przyszedł do nas w słowach ks. Pawła, w poznaniu wspaniałych ludzi, tak otwartych i serdecznych, a przy tym w swojej pokorze i prostocie tak pięknych duchowo, w uroczej przyrodzie, w uśmiechu siostry Magdy, w modlitwie, w naszych dzieciach.
Pozwolił cudownie poznać się, ale też jako wspaniały nauczyciel: nauczył nas otwartego serca, dziękczynienia za wszystko co otrzymujemy, radości, owocnego spędzania czasu bez internetu czy telewizji. Nasze dzieci również dużo się nauczyły i otrzymały sporą dawkę miłości, czasu spędzonego z rodzicami, radości i szaleństwa na śniegu. Wyjazd był wspaniałym czasem, za który dziękujemy z całego serca Panu Bogu.
Klaudia i Sławek Dziok
Z możliwości wyjazdu na zimowisko nasza rodzina skorzystała już po raz drugi. Każdy wyjazd organizowany i prowadzony duchowo przez ks. Pawła i siostrę Magdalenę jest czasem szczególnym dla naszej czteroosobowej rodziny. Jest to czas osobistych przemyśleń, pracy nad samym sobą, czas sprzyjający umocnieniu wiary, nabraniu nowych sił, zbliżeniu się do Pana Boga i poznawaniu Go. Wszystko to dzięki codziennym modlitwom, rozważaniom Słowa Bożego i przede wszystkim dzięki codziennej Eucharystii. To jest dopiero siła!
Każdy dzień był pełen atrakcji, aktywności fizycznej (tam nie ma bezczynnego siedzenia), prowadzenia ciekawych rozmów z innymi uczestnikami wyjazdu, podziwiania pięknych widoków, radością dzieci z beztroskich zabaw na śniegu, doskonaleniem umiejętności narciarskich, odpoczynkiem od codziennych problemów, no i dla mnie jako żony i matki odpoczynkiem od gotowania! A w tym roku kuchnia była wyjątkowo smaczna, urozmaicona i estetycznie podana.
Miejsce naszego zakwaterowania znajdowało się w bardzo dobrej lokalizacji, w sąsiedztwie domu oo. Dominikanów św. Józefa, a na stok spacerkiem w 10 minut.
Co jeszcze było, co się wydarzyło?
Był wyjazd na termy w Szaflarach, wędrówka do Sanktuarium Matki Bożej Jaworzyńskiej i na Rusinową Polanę, scenki biblijne przygotowane przez dzieci i młodzież, konkurs na najbardziej uporządkowany pokój, nagrody przygotowane przez instruktora nauki jazdy na nartach oraz szkoła śpiewu. Pogoda również nam dopisywała. Przez pierwsze dni świeciło słońce, a w kolejnych dniach Małe Ciche zostało przysypane pięknym, świeżutkim śniegiem.
Ja i moja rodzina jesteśmy bardzo wdzięczni za możliwość wyjazdu i przebywanie w gronie tak wspaniałych ludzi. Dziękujemy ks. Pawłowi i s. Magdalenie za mądre, konsekwentne prowadzenie nas, parafian drogą Jezusa Chrystusa. Przez cały ten czas, Maryja otaczała nas szczególną opieką i czuwała nad naszą wspólnotą (może to za sprawą codziennego śpiewania Apelu Jasnogórskiego?).
Wszyscy (prawie 80-osobowa grupa) wróciliśmy cali i zdrowi.
Rodzina Ramos