Obrazy ożywiane światłem niebios.
Każdego dnia o świcie i o zmierzchu w kościele anińskim dokonuje się cud budzenia i gaśnięcia witraży. Gdy rodzi się dzień w witrażu nad ołtarzem rozpoczyna się prawdziwe misterium. Rzeczywistość nie tylko materialną, ale również duchową wydobywa światło pochodzące nie ze sztucznych źródeł lecz prosto z nieba, które powołuje do życia barwy i kształty. W obrazie krzewu gorejącego, w którym Bóg objawił się młodemu Mojżeszowi, najpierw pojawiają się błękity (co zadziwiające – w pełnym świetle dnia trudno je dostrzec) i biele, następnie – lecz powoli – rodzą się zielenie, by na samym końcu wybuchły gorejące barwy ognia. O zmierzchu kolejność wygaszania kolorów jest odwrotna…
Aniński krzew mojżeszowy płonie. U dołu kłębią się liście, które podmuch ognia strącił już z gałęzi. Czerwone, żółte i ugrowe języki ognia spiralnie pną się do góry, miejscami przechodząc w rażącą biel, w której domyślamy się najwyższej temperatury… Ale zieleń życia wciąż trwa, a nawet ma się wrażenie, że żywe gałęzie z obu stron miłosiernie obejmują żar niczym opiekuńcze dłonie. U samego szczytu, w zwieńczeniu witraża, wiruje intrygujący owalny kształt w barwach bieli i złota. Wolno w nim doszukiwać się obrazu mocy i miłości Boga Niewidzialnego, Jego Istoty i Jądra, kulminacji wszystkiego. Siedem podobnych, przypominających pąki tulipanów soczewkowatych form, które ukazane są przy pionowych krawędziach, można natomiast interpretować jako przyszłe (we „wszechczasie” – czy nawet „bezczasie” – Boga istniejące wszak zawsze!) dary Ducha Świętego, które kiedyś, wieki całe po doświadczeniu Mojżesza, spłyną na apostołów w formie języków ognia pokrewnych tym z gorejącego krzewu. Tu na razie są zalążkami, pąkami właśnie.
Cud ów można oglądać, podziwiać i kontemplować wyłącznie dzięki światłu płynącemu z zewnątrz (czyli od tyłu obrazu). Witraże są jedynym dziełem sztuki, które można zobaczyć nie dzięki odbiciu się światła od ich powierzchni, lecz dzięki jego przenikaniu przez materię szkła. Co pogłębia jeszcze przeżywanie owego cudu, to fakt, że w zależności od natury światła obraz ujawnia się w różnorakich odmianach i niuansach. Dlatego też średniowieczni artyści wypełniający tymi świetlistymi obrazami wielkie przestrzenie okien w katedrach gotyckich poprzez swój kunszt tak bardzo zbliżali się do teologii.
Teologia witraży
Jak pisze śp. prof. Lech Kalinowski, największy znawca sztuki witrażowej w Polsce: „Ponieważ światło jest konstytutywnym składnikiem witraża jako malarstwa, a kolor jego główną ozdobą […], myślenie symboliczne, właściwe średniowieczu, wykorzystało obie cechy malarstwa witrażowego: przepuszczanie światła i powoływanie do życia koloru dla teologiczno-artystycznej wykładni tajemnicy Wcielenia, zgodnie z Ewangelią św. Jana (J 1,9: <Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi>). Rola światła w dziele sztuki witrażowej nadawała się do tego w szczególny sposób. Teologowie i poeci średniowieczni wyjaśniali cudowne poczęcie Chrystusa w łonie Marii i Jej dziewicze macierzyństwo, czyli narodziny Syna Bożego, przyrównując je do światła słonecznego przechodzącego przez szklaną szybę. Już w wieku XII św. Bernard z Clairvaux dał temu wyraz w zdaniu: <Tak jak blask słońca padając przenika szkło, nie uszkadzając go, i przebija jego trwałą substancję (formę) z nieuchwytną subtelnością, ani jej, wchodząc, nie raniąc, ani wychodząc, niszcząc: tak Słowo Boże, blask Ojca, weszło do dziewiczego mieszkania i następnie wyszło z zamkniętego łona>”. I dalej Kalinowski przytacza kolejny piękny cytat z Bernarda de Clairvaux: „Jak czysty promień wchodzi w szkło i wychodzi nieuszkodzony, lecz pozyskuje kolor szkła […], tak Syn Boży, wszedłszy do przeczystego łona Marii, przyjął naturę człowieka i odział się w jej godność”.
W średniowiecznych kościołach obrazy – na południu Europy były to głównie freski, na północy i zachodzie witraże – służyły pouczeniu wiernych, w wielkiej mierze nieposiadających umiejętności czytania. Obrazy stanowiły „lekturę” zwaną Biblią Pauperum, czyli dla maluczkich, którzy – słuchając słowa Bożego podczas kazań – mieli przed oczami ich oszałamiająco barwną i świetlistą ilustrację.
Dzieło anińskie i jego twórca
Witraże anińskie są niezwykle cennym dziełem sztuki – nie tylko ozdobą, ale też wielkim skarbem naszej świątyni. Powstały w pracowni Marii Teresy Reklewskiej, która należy do najwybitniejszych twórców w tej „mistycznej” dziedzinie sztuki i rozumie jej teologiczną wartość równie dobrze jak techniczne tajniki trudnego kunsztu. W 1975 roku artystka otworzyła własną pracownię witrażową w Warszawie. Działała tam z zespołem uczniów, których przez lata kształciła, przekazując im tajniki rysunku, malarstwa i kompozycji. Gdy stali się dojrzałymi artystami, przekazała im pracownię w 1990 roku . Jej dziełem jest „Krzew gorejący”, dwa zespoły okien w kruchcie, które ukazują Chrystusa i Maryję Matkę Boga, oraz witraż ze świętym Benedyktem w przedsionku bocznego wejścia do kościoła.
Chrystus i Maryja u węgła kościoła
Witraże w kruchcie w jakimś sensie nawiązują do tradycyjnej formy malowanych niderlandzkich tryptyków, główną postać bowiem flankują dodatkowe panele. Dekoracja „bocznych skrzydeł” nie przedstawia jednak scen figuralnych, lecz motywy ze świata przyrody. Witraż Matki Boskiej usytuowany jest w tylnej ścianie kościoła, niemal naprzeciwko Krzewu Gorejącego. Dominują w nim różne odcienie czerwieni, jakby w tej postaci Bogarodzicy o bizantyńskiej twarzy, ujętej w hieratycznej pozie orantki, zintensyfikowany został żar miłości Boga, który tak ekspresyjnie zobrazowany jest w witrażu nad ołtarzem. „Tryptyk” Chrystusa umieszczony na ścianie północnej pod kątem prostym w stosunku do Maryi, vis à vis głównego wejścia do kościoła, utrzymany jest w zaskakujących tonacjach głębokiego szafiru i zimnych, kryształowych błękitów. W kontraście do statycznej figury Matki Jej Syn ukazany został w wielkim poruszeniu: włosy i szaty rozwiane, skłębione fałdy płaszcza odsłaniają stopy z ranami po gwoździach. Chrystus kroczy ku nam, błogosławiąc prawą ręką, prezentując znamię męki również na drugiej dłoni. Wierni wchodzą do kościoła, a oto ku nim przybliża się Jezus, przypominając, za jaką cenę zostaliśmy zbawieni. W „zimnych ogniach” bocznych paneli i dziwnych maskach w kształcie rombów u dołu każdego obrazu jest coś z aury kosmosu: mogą one reprezentować cztery żywioły lub/i cztery strony świata, czyli cały stworzony wszechświat, którym rządzi Bóg tu ukazany w Chrystusie, jedynym Swoim Wcieleniu. Witraże te dedykowane są fundatorom: Matka Boska pamięci Jadwigi Górskiej i rodziny Pyzińskich, Chrystus – rodzinom Daszkiewiczów i Woronkiewiczów.
Ściana południowa
Południowa ściana kościoła została przepruta ośmioma pionowymi oknami: pięć z nich znajduje się przed boczną kaplicą Matki Boskiej Częstochowskiej, trzy – pomiędzy nią a bocznym wyjściem z kościoła. Ten zespół (oraz witraże od strony patio) wykonany został przez Tomasza Tuszkę, jednego spośród uczniów Marii Teresy Reklewskiej, w jej pracowni. Wszystkie są zachwycające w intensywności nasyconych barw, w kilku z nich dominantę stanowi przepiękny błękit – rzadkość w pozostałych anińskich witrażach. Na pozór ukazują one tylko gęstwiny splątanych gałązek o różnych kształtach liści, poruszanych podmuchami wiatru. Rozpoznać wśród nich można liście dębu, osiki, magnolii, miłorzębu i sumaka… Nie byłoby to dziwne, wszak Krzew Gorejący nadaje ton i temat wszystkim pozostałym witrażom. Jednak w nasyconym barwami wiosny i lata listowiu ukryte zostały małe scenki z Historii Świętej. Widz musi się natrudzić, by je odnaleźć wśród bujnej gęstwiny – ale co za radość z odkrycia i pożywka dla kontemplacji że to, co najważniejsze w życiu bywa przesłonięte przez „świat”! To znany zabieg artystyczny, spotykany przede wszystkim w szesnastowiecznym malarstwie flamandzkim. Te małe przedstawienia figuralne tworzą narrację – najistotniejszą cząstkę Biblii Pauperum, opowiadającą o Wcieleniu i Zbawieniu, które dokonały się z woli Boga Ojca za pośrednictwem przeczystej Dziewczyny z Nazaretu.
W średniowiecznych witrażach, które złożone są z szeregu małych kwater, ukazaną na nich historię świętą „czyta się” od lewej ku prawej i od dołu do góry. W Aninie każdy witraż jest osobnym obrazem, opowieść czyta się tu, wędrując od chóru ku prezbiterium, zadając sobie trud wyszukiwania kolejnych obrazów.
Każdy witraż upamiętnia rodzinę lub pojedynczą osobę fundatorów: Leokadii i Gabriela Sienkiewiczów, rodziny Siegów, Skrzypczaków, Kowalskich, Kaczorowskich, Julitty Sobieszczak, rodziny Niedziółków i Gójskich.
Biblia Pauperum – Biblią Poszukujących. Obrazy „nadziei radosnej”
Pierwszy witraż, datowany AD 1986, skomponowany jest w bogatej gamie błękitów, czerwieni, brązów i zieleni. W gęstwinie liści o sercowatym kształcie skrywają się dwie pierwsze tajemnice modlitwy różańcowej: Zwiastowanie u góry, u dołu zaś Nawiedzenie, zobrazowane tu przez powitalny uścisk Maryi i Elżbiety. Po prawej stronie u szczytu witraża gołębica Ducha Świętego powraca do nieba, bowiem z chwilą, gdy Maryja wypowiedziała przed archaniołem słowo fiat (‘niech się tak stanie’), dokonało się Wcielenie.
W drugim witrażu liście dębów osłaniają u dołu kompozycji wzruszający obrazek Bożego Narodzenia. Dzieciątko na sianku pośrodku, Jego główki dosięga – niczym czerwona strzała – promień gwiazdy betlejemskiej, a po bokach odpoczywający podczas tej świętej nocy Rodzice maleńkiego Jezusa i bydlęta.
W kolejnym szklanym obrazie utaiły się dwa epizody z niemowlęctwa Bożego Dziecięcia: Pokłon Trzech Króli i Ofiarowanie w świątyni. Pierwsze wyobrażenie podkreślone zostało odcieniem szafiru i błękitów, drugie lawowane jest brązami i czerwieniami. Połączenie brązów i czerwieni jest zresztą w tym cyklu witraży częstym zabiegiem artysty. Sąsiedztwo tych dwóch barw tworzy w efekcie specyficzny ton różu, delikatny niuans. Rysunek w scenkach figuralnych jest mistrzowski, swobodna kreska kształtuje postaci i ich przekonujące gesty bez ściśle linearnej dosłowności. Ekspresyjnym akcentem w tym witrażu u góry jest przedstawienie dużego ptaka, pikującego w swoim locie w dół.
Czwarty witraż zwraca uwagę dominantą intensywnych, przepięknych błękitów i zieleni. Kryje się tu scena Znalezienia Jezusa w świątyni. Mądre, dwunastoletnie Dziecko Boga ukazane zostało w centrum przedstawienia na tronie, nad którym widnieje gwiazda Dawida. Spotykają się tu zatem Stary Zakon i Nowy Zakon jeszcze przed oficjalną misją Chrystusa. Uczeni w Piśmie przysłuchują się słowom Jezusa z zadziwieniem, po prawej stronie Maryja i Józef szczęśliwi, że wreszcie odnaleźli swoje Dziecko.
Kolejny – ostatni przed przerwą – witraż zamyka część narracji, którą nazwać można rozdziałami „nadziei radosnej”. Poprzednie ukryte obrazy ilustrujące radosne wydarzenia z życia Maryi i małego Jezusa znajdują tu kulminację radości w pierwszym cudzie Zbawiciela rozpoczynającego publiczną działalność – w przedstawieniu godów z Kanie Galilejskiej. Tu, w dolnej partii kompozycji, zaglądamy do domu weselnego. Przy okrągłym stole z siedmioramiennym świecznikiem widzimy świeżo zaślubionych małżonków i jeszcze jedną postać, zapewne ojca panny młodej. Nad nimi urocza para gołąbków. Gama przytłumionych czerwieni i „różowych brązów” zdaje się adekwatna dla pierwszej miłości młodej pary. Po przeciwnej stronie króluje błękit. Tam dostrzegamy Maryję, która – widząc brak wina – przejęła kobiecą inicjatywę. Wraz z Jezusem stoją już przed wielkimi stągwiami. Ten witraż jest wyjątkowy jeszcze z innego powodu. W prawym dolnym jego narożniku na banderoli umieszczona jest sygnatura artysty: Witraże wykonane w pracowni T.M. Reklewskiej projektował i malował Tomasz Tuszko, a obok – znak graficzny artysty, niczym gmerk dawnych rzemieślników, w formie otwartej dłoni z obrazem oka. Ileż w tym prawdy! Każdy, kto pracuje rękami, wie dobrze, że one widzą na równi z oczami, że same zdają się odkrywać nowe środki ekspresji, a przede wszystkim są głównym narzędziem prawdziwego kunsztu.
Obrazy „nadziei bolesnej i trudnej”
Za kaplicą, ku prezbiterium gdzie stół ofiarny, prowadzą trzy ostatnie witraże anińskiej Biblii Pauperum opowiadające historię „nadziei bolesnej i trudnej”. Tu coraz mniej tonów błękitnych i zielonych oznaczających życie, dominanta czerwieni symbolizuje miłość, która przekracza granice cierpienia i fizycznej egzystencji. Pierwszy po tej stronie, a szósty w kolejności biblijnej narracji witraż, z datą AD 1987, skrywa dwa maleńkie – lecz w swojej wymowie wielkie – wyobrażenia: Ukrzyżowanie i Pietę. Pierwsze ujęte zostało w formule historycznej, z postacią Chrystusa ukazaną nieco z boku, a nie frontalnie jak w obrazach kultu. Po lewej (od patrzącego) stronie krzyża stoi Maryja, po przeciwnej – święty Jan i żołnierz trzymający lancę. Pietà (wyobrażenie Matki Boskiej z martwym ciałem Syna) natomiast stworzona została w duchu tradycji średniowiecznej. Funkcją tego przedstawienia dewocyjnego, które ukształtowało się w I połowie XIV wieku, była kontemplacja Ofiary Jezusa i współcierpienia Maryi. Przez swój ładunek emocjonalny i znikomość wymiarów obrazy te zdają się jeszcze głośniej krzyczeć o miłości Boga i cenie Zbawienia, w której swój udział bólu miała również Matka Boga. Opowieść całego cyklu witraży poświęcona jest Jej Osobie, która w teologii zyskała nawet miano Co-redemptrix, czyli Współodkupicielki ludzi. Maryja obecna jest w każdej scence narracyjnego cyklu. Dlatego też nie dziwi fakt, że w anińskiej Biblii Pauperum brak jest wyobrażenia Zmartwychwstania.
Następny witraż przedstawia natomiast temat Zesłania Ducha Świętego, gdzie Maryja ukazana została w centrum kompozycji jako Matka Kościoła pomiędzy dwoma grupami apostołów, w chwili gdy otrzymują dary Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, tu pod postacią nie płomieni, lecz ognistych mieczy… W gestach i twarzach apostołów odzwierciedla się niezwykłe poruszenie. W tym triumfalnym epizodzie pojawiają się na nowo błękity i zielenie, zwłaszcza w górnym rejonie witraża, gdzie gołębica Ducha Świętego powraca do nieba po spełnionej misji.
Ostatni szklany obraz ukazuje równocześnie ostatni moment ziemskiego życia Maryi w tradycyjnej scenie Zaśnięcia. Tu dominują czerwienie. Na łożu leży Matka Boga w swojej doczesnej postaci, Jej Syn ukazany tuż za nim we frontalnym ujęciu, trzyma w rękach duszę Swej Matki w postaci małego dziecka, jak to zwyczajowo przedstawiano w średniowieczu. Wokół zebrali się przyjaciele w owej trudnej chwili pożegnania…
Witraże w ścianie południowej to piękna i wzruszająca historia Matki Bożej, zmaterializowana dzięki wyrafinowanym środkom artystycznym w „mistycznym” medium witraży, których obraz do życia budzi światło dnia, niczym światło Chrystusa witające Maryję po drugiej stronie ziemskiego życia.
Święty Benedykt
Specyficzną pieczęcią zamykającą dzieło witrażowe w anińskim kościele jest przedstawienie świętego Benedykta, które upamiętnia wieloletnią działalność w naszej parafii byłego (dwukrotnej kadencji) opata benedyktyńskiego, ojca Placyda Galińskiego. Miał on swój znaczący udział w koncepcji programu ikonograficznego naszych witraży. Ten ostatni znajduje się w przedsionku bocznego wejścia do kościoła, od strony południowej. W swej formie koła wpisanego w kwadrat kojarzy się nieodparcie z gotyckimi rozetami, które zdobiły zachodnią ścianę katedr ponad głównym wejściem. Od głównego tonda z wyobrażeniem świętego Benedykta w pracowni ku zewnętrznym granicom witraża rozchodzą się koncentryczne okręgi. Na jednym z ostatnich okręgów, naprzemiennie z motywami roślinnymi, ukazane zostały – w technice naśladującej swobodne szkice rysunkowe – najstarsze opactwa benedyktyńskie. Śledząc je od dolnego punktu osi pionowej i zgodnie z ruchem wskazówek zegara (czyli poczynając od godziny szóstej), są to: Tyniec, Fulda, Monte Cassino, Martin du Canigou, Abbeville, San Pedro de Roda, Cluny, Norwich i Mont Saint-Michel. W nich to według motta reguły ora et labora pracowali mnisi, których rola w rozwoju kultury europejskiej jest nie do przecenienia.
Hanna Benesz, Obrazy ożywiane światłem niebios. Refleksja nad anińskimi witrażami, w: „Dwa Jubileusze”, red. Hanna Benesz, Maria Jakubowska, Waldemar Pawlik, wyd. Komitet Budowy Organów przy parafii Matki Bożej Królowej Polski, Anin 2017, s. 105-112.