Wyjazd rozpoczęliśmy od porannej Mszy świętej w kościele. Po Mszy zaczęliśmy pakować swoje bagaże do autokaru i żegnać się z rodzinami. Podróż autokarem przebiegała spokojnie i bez problemów. Po przybyciu na miejsce zaczęliśmy od rozlokowania się w swoich pokojach i zaniesienia tam bagaży. Potem poszliśmy na obiadokolację i od razu po zjedzeniu posiłku zaczęliśmy wypożyczać sprzęt narciarski. Było to o tyle wygodne, że bez konieczności przebierania się, prosto ze stołówki mogliśmy pójść i wypożyczyć sprzęt, ponieważ wypożyczalnia była za ścianą.
Każdy dzień zaczynaliśmy od modlitwy porannej z naszymi dzienniczkami, które zostały przygotowane przed wyjazdem przez służbę liturgiczną oraz ks. Pawła. Przed wyjazdem były też przygotowane śpiewniki, które służyły nam do ćwiczenia różnych pieśni. Potem jedliśmy śniadanie i szliśmy na stok, który był oddalony od ośrodka
o kilkaset metrów.
Pierwsze dni na stoku wyglądały tak, że zbieraliśmy się przy wyjściu o 8:45 przebrani w stroje narciarskie i wraz ze sprzętem szliśmy na stok i rozpoczynaliśmy jazdę. Jeździliśmy od 9 do 12 i potem udawaliśmy się do ośrodka, aby się przebrać i szliśmy na mszę do kościoła, który był obok miejsca zakwaterowania. Bezpośrednio po mszy udawaliśmy się na obiad. Po posiłku mieliśmy czas wolny na odpoczynek i potem szliśmy na stok na popołudniową jazdę.
Z kolei w środę pojechaliśmy na termy „Gorący Potok” i bawiliśmy się tam przez dwie i pół godziny. Zabawa była fajna i bardzo udana. Do ośrodka wróciliśmy około godziny 14.00. Po obiedzie i odpoczynku wyszliśmy na stok jeździć na nartach.
Do ośrodka wróciliśmy na kolację.
Czwartek rozpoczęliśmy jak każdy inny dzień od modlitwy porannej potem śniadanie i wyszliśmy na stok jeździć na nartach. Potem wróciliśmy do ośrodka na obiad. Po posileniu się mieliśmy czas wolny i wyszliśmy na popołudniową jazdę na nartach. Tego dnia mieliśmy Mszę Świętą z parafianami. Był to zarazem ostatni dzień jazdy na nartach, przez co wiele osób było smutnych, ale tak niestety musiało być.
Piątkowy poranek wyglądał tak samo jak poranki w inne dni. Poranna modlitwa i śniadanie. Potem poszliśmy na wycieczkę do Sanktuarium Maryjnego na Wiktorówkach, gdzie była odprawiona Msza Święta.
Droga do Sanktuarium była bardzo fajna i udana, aczkolwiek trochę trudna ze względu na dużo śniegu i oblodzoną trasę w kilku miejscach. Mimo to nawet najmłodsi dali sobie świetnie radę. Nikt nie zrezygnował i dzielnie maszerował i szczęśliwie dotarł do celu. Po odprawionej Mszy dla chętnych był bonus w postaci wycieczki na Rusinową Polanę. Część poszła, a druga część powróciła do ośrodka. Widoki były naprawdę fajne mimo dużej zamieci śnieżnej i silnego wiatru. Ten kto poszedł nie żałował tylko był bardzo zadowolony.
Zarówno droga do Sanktuarium jak i na Rusinową Polanę to nie tylko zwykły marsz. Wiele osób bawiło się śniegiem w postaci rzucania się śnieżkami czy też wskakiwania w zaspy śniegu co było bardzo dużą frajdą.
Po obiedzie był czas wolny, który poświęciliśmy na pakowanie, sprzątanie pokoi oraz ćwiczenie scenek z życia Pana Jezusa. Po kolacji spotkaliśmy się o na podsumowaniu całego wyjazdu. Były podziękowania, rozstrzygnięcia konkursów oraz odgrywanie scenek, które były naprawdę ciekawe. Wieczór zakończyliśmy modlitwą i udaliśmy się na odpoczynek.
Poranek sobotni rozpoczęliśmy modlitwy porannej oraz Mszy Świętej. Po śniadaniu wyjechaliśmy w drogę powrotną. Podróż przebiegała bez jakichkolwiek problemów z kilkoma postojami na rozprostowanie nóg oraz inne potrzeby. W Aninie byliśmy po godzinie 19 i przywitaliśmy się ze swoimi rodzinami i udaliśmy się do swoich domów. Każdy wrócił cały i zdrowy bez urazów narciarskich.
Podsumowując, wyjazd zaliczam do jak najbardziej udanych. Zarówno zakwaterowanie, jak i posiłki były na wysokim poziomie. Pani Gospodyni była bardzo miła i sympatyczna. Dziękuję Księdzu Pawłowi za zaufanie mi i powierzenie kolejny raz z rzędu roli wychowawcy na wypoczynku oraz Siostrze Magdzie za pomoc w różnych rzeczach. Podziękowania należą się też Michałowi Gryzińskiemu oraz Marcinowi Makówka za uczenie jazdy na nartach początkujących. Dziękuję też za wszystkie miłe słowa skierowane w moją stronę od wielu osób. Połączenie wypoczynku z modlitwą to bardzo dobry i trafiony pomysł. Liczymy na więcej takich wyjazdów i jak najbardziej zapraszamy innych, którzy się wahali czy wysłać swoje dzieci na taki wyjazd.
Łukasz Dobrowolski